To jeden z tych obrazów, których motorem napędowym jest fantastyczna Bette Davis, na tamtym etapie grająca w filmie za filmem. Tutaj w roli kobiety umierającej na raka mózgu. "Mroczne zwycięstwo" to świernie rozpisany melodramat, którego osią jest oczywiście postać Davis. Towarzyszą jej dwaj wyraziści partnerzy (Humphrey Bogart i George Brent) i zdobywająca popularność Geraldine Fitzgerald, ale nikomu z nich nie udało się skraść choćby minuty z wspólnych scen z gwiazdą filmu. Obraz Gouldinga zapewne doczekałby się większego uznania i rozgłosu, gdyby nie dość pechowy czas premiery - w tym samym roku kino podbiły przecież "Przeminęło z wiatrem", "Czarnoksiężnik z Oz" czy "Wichrowe wzgórza", więc ten zaskakująco intymny obraz godzenia się ze śmiercią nieco przepadł w zalewie wielkich widowisk.