Film obejrzałem głównie ze względu na score Korngolda, który miał niby zostać splagiatowany przez Williamsa. Cóż, jest parę taktów które zostały przez Johna przepisane i to tyle. Jak ktoś jest uparty może jeszcze kombinować że obydwa scory są utrzymane w tym samym optymistyczno-romantycznym stylu. Jest to prawda,...
To, co w filmie podobało mi się najbardziej, to zderzenie sielankowości i pewnej melancholii z ciemniejszą stroną życia - chciwością, chorobami, zazdrością, fantyzmem. Jak błahe z pozory sprawy ukazane w filmie, okazują się z czasem mieć niebagatelne znaczenie. Jak zza pozorów niewinności, wyłania się to, co...